O blogu

Salve! Silva Rerum to blog poświęcony zagadnieniom: kultury Europy - dziedziczce wspaniałego Imperium Rzymskiego, krytyce poprawności politycznej, iSSlamu, postmodernizmu, doktrynerstwa w każdej postaci, tudzież lewactwa i rożnej maści innego robactwa....

wtorek, 14 października 2008

Ucieczka z lewicowego gułagu

Taki właśnie tytuł nosi artykuł Jerzego Rzewuskiego zamieszczony w najnowszym numerze "Wprost". Odnosi się on do, w zasadzie niepodejmowanego przez media w Europie Zachodniej i w Polsce, problemu ewolucji ruchów lewicowych jaką obserwujemy od 1968 r. A obraz jej jest nader niepokojący.

Lewica z siły, posiadającej mimo wszystkich swych wad pewien pozytywny potencjał reformatorski stała się intelektualną pustynią omamioną przez różnej maści postmodernistów, którzy w walce z kapitalizmem są gotowi poświęcić znaczną cześć swoich ideałów jak równość płci, wolność słowa i inne swobody obywatelskie na rzecz sojuszu z ruchami, których ideologia jest antytezą lewicowości. Przykładem może tu być dziwaczne przymierza z rożnego autoramentu dyktatorami (Saddam Hussajn, Hugo Chavez), islamistycznymi bojówkami i terrorystami tudzież ekofanatykami. Do tego doszła nihilistyczna krytyka zachodniej cywilizacji jako sprawcy wszystkich możliwych nieszczęść nękających dzisiejszy świat. Ci sami krzykacze nie chcą jednocześnie zauważyć , iż to właśnie kultura Zachodu stworzyła takie pojęcia jak prawa człowieka, czy stworzyła ruchy lewicowe. Niektórym działaczom lewicy taka postawa przestała odpowiadać. Czarę goryczy przelały wydarzenia II wojny w Zatoce Perskiej, kiedy to grupka bezmózgowców, jak to ujmuje Rzewuski, udała się do Iraku by bronić tamtejszego tyrana jako żywe tarcze. Ci sami aktywiści po obaleniu Hussajna zaczęli wspierać politycznie i propagandowo bojówki Al-Kaidy dokonującej w swych zamacha masakry ludności cywilnej. Zbrodniarzy tych próbowano przedstawiać jako "powstańców" - ruch narodowowyzwoleńczy analogiczny do OWP, Fatahu czy Hezbollahu. Te posunięcia spowodowały, iż wielu luminarzy lewicy (Bernard-Henry Levy, Martin Amis, Nick Cohen) zdystansowało się od ruchu poddając go bezpardonowej krytyce, tak dotkliwej, iż zaczęto ich zaliczać, moim zdaniem niesłusznie, w poczet zatwardziałych neokonów jak np. Christophera Hitchensa.

Amis w swym eseju z 2006 r. "The Age of Horrorism" zarzuca ludziom "trzeciej drogi", iż ogłupieni postmodernistycznym relatywizmem stali sie apologetami rasistowskiej, mizoginicznej, homofobicznej, ludobójczej i imperialistycznej religii. Dla niego dzisiejsza lewicowość to już "nie ideologia lecz schorzenie psychiczne, za które przyjdzie zapłacić najwyższy rachunek". Levy z kolei nazywa "nową lewicę" mianem "nowego barbarzyństwa" a jego reprezentantów "czerwono-brunatnymi".

Dyskusja odnośnie lewicowych pryncypiów ominęła mainstreamowe środki przekazu. Nie powinno to dziwić nas, gdyż jak to określił Boris Johnson, obecny burmistrz Londynu (a w zasadzie Londonistanu), "czerwoni" to banda zaprawionych w medialnej walce wrzaskliwych PR-owców.

Uzupełnienie 2.01.2009:
Pojawiła się już elektroniczna kopia w/w artykułu.


Brak komentarzy: