O blogu

Salve! Silva Rerum to blog poświęcony zagadnieniom: kultury Europy - dziedziczce wspaniałego Imperium Rzymskiego, krytyce poprawności politycznej, iSSlamu, postmodernizmu, doktrynerstwa w każdej postaci, tudzież lewactwa i rożnej maści innego robactwa....

wtorek, 25 listopada 2008

"Wąż mnie zwiódł i zjadłam [owoc]" czyli o związku współczesnej filozofii polityki z gnostyczną wizją świata.

Ostatnio buszując w dziale filozoficznym Wikipedii znalazłem bardzo ciekawy artykuł o Erichu Voegelinie. Zaintrygowała mnie w jego pracach, iż jako jeden z niewielu, bądź chyba jedyny, explicite formułuje to co dla mnie było jasne od dłuższego czasu. Mianowicie dowodzi on, iż wojujący scjentystyczny modernizm oraz ideologie totalitarne jak komunizm czy nazizm są emanacjami gnostycznego sposobu postrzegania rzeczywistości. Opierają się bowiem na właściwej gnostycyzmowi „immanentyzacji” chrześcijańskiej eschatologii, którego filarem jest doktryna samozbawienia ludzkości jako pewnego procesu dokonującego się w sferze świata materialnego – doczesnego. Można więc powiedzieć, iż doktryny gnostyckie wyróżniają się wśród innych tym, iż proponują recepty budowy „raju na Ziemi”. Voegelin przekonuje, iż ten pierwotnie religijny mit został „przełożony” na język współczesnej historiozofii. W wyniku tego wszelka ludzka polityczna i społeczna aktywność wpisana została w kosmiczną walkę dobra i zła, stanowiącą sens dziejów oraz niosącą obietnicę wyzwolenia z ziemskiego zła w ramach królestwa nieograniczonej wolności, równości i braterstwa. Sprowadzenie człowieka do zoon politikon, całkowicie uwikłanego w ten wszechogarniający konflikt, otworzyło drogę do kontekstowej interpretacji ludzkich zachowań, prób opisu mechanizmów kierujących procesem dziejowym oraz podniesienia kwestii fałszywej świadomości, warunków wyzwolenia i jego charakteru.
Jeżeli przyjąć za zasadne twierdzenie o związku części współczesnej filozofii polityki z myśleniem gnostycznym to warto zapytać czy przydatnym w analizie dzisiejszego dyskursu polityczno-filozoficznego byłyby dzieła antyczne i średniowieczne odnoszące się do sporu manicheizmu z chrześcijaństwem. Dziełami takimi mogą być chociażby „Przeciw manichejczykom” lub „O dwóch duszach” św. Augustyna. Warto tu wspomnieć, iż Augustyn nim przeszedł na chrześcijaństwo był przywódcą jednej z grup należących do tej sekty.

Główne założenia manicheizmu.

Przede wszystkim Zło ma charakter równorzędny i autonomiczny w stosunku do Dobra. Zło nie zostało stworzone przez Boga. Kosmos zaś jest teatrem zmagań dwóch Bogów: Dobra i Zła. Żaden z tej pary nie jest podrzędny jeden względem drugiego i nie został stworzony przez drugiego. Dualizm ten ma więc charakter ponadczasowy, wieczny. Nasz świat doczesny stworzony został jako konsekwencja owego uniwersalnego konfliktu z połączenia pierwiastka duchowego, pochodzącego od Boga Dobra, oraz pierwiastka materialnego będącego dziełem Złego Boga. Co więcej owo Zło jest tym, co determinuje działania człowieka w świecie bez jego zgody czy wiedzy. Jest ono tym co sprawia, iż jest on pozbawiony wolnej woli: wszelkie jego wybory, zachowania i przekonania określane są przez zewnętrzne, przynależące do materii siły, których nie rozumie, nie potrafi kontrolować a nawet nie podejrzewa ich istnienia. Tak więc przed dostąpieniem oświecenia – gnozy człowiek nie jest odpowiedzialny za swe czyny (niezależnie od tego czy wydają się one mu być dobre czy złe). Jest on środkiem w walce zła przeciw dobru. „Grzech” jest więc czynem złym, który z subiektywnego punktu widzenia mógłby jawić się jako autonomiczny i intencjonalny, z obiektywnego natomiast, a więc ujmującego człowieka jako element komicznej walki, byłby czynem heteronomicznym i nieintencjonalnym. W tym jednak znaczeniu, iż sama intencja byłaby skutkiem zniewolenia człowieka przez pewne zewnętrzne siły. Stanem naturalnym człowieka jest więc stan „fałszywej świadomości”,
sprzecznego z jego interesem, którym jest wyjście z sytuacji ubezwłasnowolnienia i cierpienia. Realizując „fałszywe pragnienia” jednostka wzmacnia bezwiednie zło a więc pogłębia zniewolenie innych. Jednakże fakt dokonywania tego pod przymusem zwalnia ją, w pewien sposób, z odpowiedzialności. Reasumując więc, według manichejczyków, człowiek nie posiadający owej gnosis jest zniewolony na pod względem działania i poznania. Jednakże wiedza odnośnie uniwersalnego konfliktu Dobra i Zła, miejsca w nim człowieka oraz konsekwencji etycznych tudzież epistemologicznych z niej płynących pozwoli człowiekowi „pojednać się z Bogiem” i przestać grzeszyć. Tu kwestia ta staje się problematyczna, gdyż nasza wiedza empiryczna jest zafałszowana przez siły Zła, tak więc dojście do Prawdy nie można opisać w sposób racjonalny – musi on mieć charakter jakościowego skoku, iluminacji. Można więc powiedzieć, iż manicheizm w samowiedzy, która przekracza naturalny porządek a jednocześnie jest potencjalnie człowiekowi dostępna, widzi coś na kształt pierwszego kroku ku samo zbawieniu.

Krytyka ze strony św. Augustyna

Zdaniem Augustyna przyjęcie tezy o powszechnym zniewoleniu jednostki w płaszczyźnie zarówno działania jak i poznania czyni pojęcia grzechu lub winy pozbawionymi jakiegokolwiek sensu. Także czyn dobry, cnotliwy, szlachetny traci jakąkolwiek moralną wartość gdyż jest popełniany de facto nieświadomie i pod zewnętrznym przymusem. Filozof dochodzi do wniosku, iż zbawienie od grzechu i zła też jest w tej sytuacji niepotrzebne, gdyż ludzie nie są winni swoim występkom. (Idąc dalej można rzecz, iż jedynym czego człowiek powinien szukać to uwolnienie się od cierpienia – jakimikolwiek metodami nawet jeśli przyczynia to nieszczęść innym, gdyż i tak sytuacja zniewolenia go usprawiedliwia na poziomie działania oraz poznania) Augustyn występuje też przeciwko wizji zła jako bytu niezależnego. Rzeczy nie są złe ze swej natury – stają się dopiero takie w kontekście ludzkiego działania i okoliczności. Zło więc jest brakiem zgodności między zastanym porządkiem a naturalnym, boskim ładem. Zło nie jest bytem zewnętrznym w stosunku do człowieka. Słusznym wydaje się więc uznać, iż pojęcie Zła można wprowadzić jedynie wtedy gdy istniej wolna wola mająca charakter właściwej każdemu człowiekowi – choćby na bardzo podstawowym poziomie – wiedzy o własnych intencjach, potrzebach i celach. Inaczej trudno byłoby zgodzić się z teza o istnieniu ludzkiej samoświadomości. Stanowisko to jest więc w całej swej rozciągłości antytezą gnostycznego sposobu myślenia o ludzkiej kondycji.

Konsekwencje dla filozofii polityki

W obszarze filozofii polityki doktryny „gnostyckie” charakteryzują się tym, iż przyjmują pewien zbiór aksjomatów wyznaczających w sposób całościowy i ostateczny sens a także przyczyny wszystkich możliwych konfliktów oraz procesów społecznych w dziejach ludzkości. Co więcej traktują tę „wiedzę” jako warunek konieczny i wystarczający do rozwiązania wszelkich możliwych waśni społecznych, politycznych czy ekonomicznych. Niezrozumienie wiec owej „logiki dziejów” jest więc przyczyną „zła społecznego”. Taki sposób budowy korpusu ideologicznego sprawia, iż jest on trudno falsyfikowalny (jeśli w ogóle) zarówno za pomocą argumentów teoretycznych (doświadczenie myślowe - Gedankenexperiment) czy też empirycznych, gdyż z założenia jest on całościową, kompletną i zamknięta refleksją nad „procesem historycznym”. Tak, więc każdy krytyk doktryny może być więc uznany za posiadającego „fałszywą świadomość” a „świadomość prawdziwą” posiadają tylko ci, którzy tak o sobie mówią i uznają aksjomaty „teorii”.
Wiele spośród „gnostyckich” ideologii aspiruje to miana teorii naukowych. Jeśli tak to oceny ich tez można dokonać za pomocą logiki. Jednak z twierdzenia Goedla wynika, iż wszystkie teorie oparte o systemy formalne zbudowane na liczbach naturalnych, jak logika, nie mogą być jednocześnie zupełne i niesprzeczne wewnętrznie. Tak więc jeżeli „gnostycka” historiozofia ma być dziedziną naukową nie może być refleksją całościową (zupełną), nie może być teorią zamkniętą. Ponieważ nie gwarantuje ona – z racji naukowości – kompletnej wiedzy o świecie, nie może być więc pewną podstawą do reform społecznych, ekonomicznych czy też politycznych – nie zbudujemy z jej pomocą „raju na Ziemi”. Kolejne niebezpieczeństwo, jakie niesie ze sobą „gnostyczny” sposób postrzegania rzeczywistości, stanowi instrumentalizacja jednostki jako narzędzia lub ewentualnie koniecznej ofiary postępu. Ponieważ celem ostatecznym jest społeczeństwo idealne, bez walk, konfliktów itp. zasadnym wydawać się może poświęcenie pewnych jednostek (lub większej ich liczby) dla „dobra” ogółu i przyszłych pokoleń. Nienaukowość ideologii „gnostyckich” każe jednak zadać pytanie: czy „dobro” jest rzeczywiście dobrem i czy czynione jest w interesie ogółu? Jako typowe przykłady „gnostyckich” ideologii można wymienić komunizm (uznający za opokę dziejów konflikt ekonomiczny między posiadającymi środki produkcji i ziemie a klasą wywłaszczonych), nazizm (osią dziejów jest konflikt rasy aryjskiej z podludźmi) oraz wojujący scjentystyczny ateizm ( przyczyna zła jest irracjonalna religia i zawierzenie wszelkim formom tradycji, wybawieniem jest metoda naukowa – jednakże jej słuszność jest de facto metafizycznym założeniem).
Jak już wcześniej wspomniałem, każdy system zupełny oparty na logice jest wewnętrznie sprzeczny. W przypadku w/w ideologii przejawia się to w ich dezawuacji jako złych i zdemoralizowanych jednostek czy grup społecznych wyrażających swój sprzeciw względem nich lub reform przez nich proponowanych. Analogicznie do krytyki manicheizmu przeprowadzonej przez Augustyna, można podnieść taki oto argument przeciw wspomnianej tezie etycznej: skoro ludzkie postępowanie jest zniewolone przez siły procesów społecznych lub zdeterminowane biologicznie to człowiek nie może odpowiadać za swoje czyny i „fałszywe pragnienia” a wiec nie może być zły –pozbawiony jest bowiem w takiej sytuacji wolnej woli. Skoro więc zło immanentne nie istnieje tak więc nie potrzeba nam żadnej formy zbawienia „tu i teraz”. To czego powinniśmy szukać to hedonistyczne zaspokojenie i unikanie cierpienia za wszelką cenę. Stąd już krok do nihilizmu.