O blogu

Salve! Silva Rerum to blog poświęcony zagadnieniom: kultury Europy - dziedziczce wspaniałego Imperium Rzymskiego, krytyce poprawności politycznej, iSSlamu, postmodernizmu, doktrynerstwa w każdej postaci, tudzież lewactwa i rożnej maści innego robactwa....

sobota, 3 maja 2008

Historia magistra vitae

Czytając "Upadek Rzymu" Josepha Vogta można dopatrzyć się pewnym paraleli pomiędzy schyłkiem Cesarstwa a sytuacją ekonomiczno-społeczną dzisiejszej tzw. zachodniej cywilizacji. Jedną z przyczyn upadku Imperium była recesja gospodarki w różnych gałęziach rzemiosła stanowiącego obok handlu podstawowe źródło utrzymania dla ludności miast. Przyczyn regresu należy dopatrywać się w rozpowszechnionym wykorzystaniu niewolnej siły roboczej niezainteresowanej - przez wzgląd na swój pośledni status - jakością produkcji. Co więcej dobry dostęp do taniej siły roboczej eliminował ekonomiczną presję na doskonalenie metod wytwórczych i ich wydajność.

Oczywiście nie tłumaczy to ogólnego zastoju w rozwoju techniki zauważalnego już od I w.p.n.e. Przyczyny należy upatrywać w samej kulturze owego okresu. Grecki racjonalizm powoli wypalał się. Nie przyrastała bowiem wiedza empiryczna a to ze względu na to, iż antyk "nie znał" eksperymentu, bazował raczej na obserwacji. Szerzej objawiało się to, szczególnie od końca II w.n.e, szybkim rozprzestrzenianiem się filozofii neoplatońskiej oraz wschodnich kultów mistycznych i misteryjnych jak chociażby mitraizm. Także szkolnictwo przeżywało kryzys. Edukacja ograniczała sie do gramatyki i retoryki - opierała sie głownie na klasykach. Filozofia, matematyka i inżynieria znajdowały sie poza nurtem klasycznego kształcenia, które ukierunkowane było na przygotowanie do studiów prawniczych, umożliwiających karierę w administracji cesarskiej. Szczególnie warstwy średnie postrzegały wykształcenie przez czysto utylitarystyczny pryzmat.

Powyżej, z grubsza zarysowana sytuacja, przypomina po części, to z czym mamy do czynienia dziś w Europie i USA. Role niewolników zajęli imigranci z Afryki, krajów Maghrebu i Bliskiego Wschodu, przyczyniając się do osłabienie presji modernizacyjnej w przemyśle (w okresie ostatnich 10-15 lat) oraz rozleniwienia społeczeństw zachodnich stroniących od pracy fizycznej czy bardziej uciążliwych zawodów w sektorze usług.
Tak jak w dobie Imperium Romanum niewolnicy z krajów barbarzyńskich współcześni imigranci nie posiadają zbyt wielkich kwalifikacji zawodowych i wykształcenia. Wielu ludzi z kręgów biznesowych traktuje to jako gwarancję, iż grupa ta nie będzie zbyt szybko awansowała społecznie zapewniając tanią siłę roboczą. Oczywiście przedsiębiorcy nie są jedynymi winnym obserwowanej obecnie wzmożonej imigracji, za którą wielu z nich intensywnie lobbuje . Winni są sami Europejczycy rozleniwieni przez wysokie subsydia społeczne w ramach państwa opiekuńczego.
Zapewne wielu przyrównanie niewolnika z czasów rzymskich do obecnych afrykańskich czy muzułmańskich imigrantów wyda się nie trafne. Jednkże zważyć należy na fakt, iż jednym i drugim nie zależało lub nie zależy na jakości i wydajności produkcji. W pierwszym wypadku było to związane ze statusem społecznym i prawnym zaś w drugim jest to związane z kulturą.
Spora rzesza imigrantów ze względu na swoje słabe kwalifikacje utrzymuje się z zasiłków w czym przypomina także rzymski plebs wyrugowany z rynku pracy przez powszechną dostępność niewolników. Mimo, iż geneza sytuacji ekonomicznej obu grup jest inna efekt jest ten sam: w ich obrębie kształtowała się bądź kształtuje się specyficzna roszczeniowo-odwetową mentalność bezradności życiowej.

Wracając do kwestii edukacji, wraz z amerykanizacją kultury Zachodu, coraz bardziej upowszechnia się postrzeganie wykształcenia w kategoriach utylitarnych - jako narzędzie do zdobycia dobrze płatnej pracy.
Przemysł wywiera presję na rządy i uczelnie w celu większej specjalizacji kierunków studiów. Władze centralne wielu państw tną wydatki na badania podstawowe przenoszać tak pozyskane środki na badania o charakterze politechnicznym. Poza wykształceniem prawniczym nauki humanistyczne cieńsza sie coraz mniejsza estymą - ich studiowanie ma umożliwiać karierę w administracji lokalnej lub rządowej czy w strukturach korporacyjnych. Nawet fizyka tak hołubiona za czasów Zimnej Wojny zaczyna być bagatelizowana jako swego rodzaju ekstrawagancja. Politycy uważają, iż "nowoczesnemu" społeczeństwu potrzeba specjalistów a nie intelektualistów.
Na efekty nie trzeba będzie długo czekać - prędzej czy później niedofinansowanie badań podstawowych zahamuje rozwój nauk stosowanych.

Kto nie przerobił lekcji historii musi ją powtórzyć.

Powyższy artykuł ukazał się na portalu europa21.pl