O blogu

Salve! Silva Rerum to blog poświęcony zagadnieniom: kultury Europy - dziedziczce wspaniałego Imperium Rzymskiego, krytyce poprawności politycznej, iSSlamu, postmodernizmu, doktrynerstwa w każdej postaci, tudzież lewactwa i rożnej maści innego robactwa....

piątek, 5 września 2008

Uzasadnienie racjonalności. Ciekawa dyskusja na "Gronie"

Chodzi mi ostatnie po głowie taki problem, ale dopiero teraz mam czas go spisać (co zresztą obiecałem już dawno Khalidowi). Muszę najpierw dać pewien opis i eksperyment myslowy, pytanie do Was na samym końcu.

Jak wiecie, w obrębie poszczególnych nauk społecznych i filozofii często korzysta się z pojęcia racjonalności (jako pewnej umiejętności poprawnej aktywności intelektualnej). Ma ono bardzo wiele znaczeń (to znaczy w różnych kontekstach jego usus jest różny), tak samo często jest po prostu niezbędne, np. jeśli chcemy opisać zachowanie ludzi w obrębie jakiegoś typu sytuacji, racjonalność pozwala nam koherentnie łączyć wyobrażenia o świecie, cele, wiedzę, etc., z jakimiś konkretnymi działaniami.

Jedno szczegółowe znaczenie racjonalności to koherencja preferencji odnośnie dowolnego aspektu rzeczywistości, gdzie koherencję można zdefiniować jako porządek (albo dobry porządek) na jakimś zbiorze stanów rzeczy (czyli jako poprawną relację '>'). Na przykład, jeśli z filozofii preferuję, dajmy na to, Wittgensteina nad Leibniza i Leibniza nad Hegla, to jestem racjonalny w tym znaczeniu jeśli preferuję też Wittgensteina nad Hegla.

To znaczenie jest bardzo fajne, bo daje się zapisać jako relację na zbiorze, a więc można ją zaksjomatyzować i np. przełożyć na jakiś obiekt matematyczny. Nazwijmy je racjonalnością warunkową. Problem polega na tym, że takie rozumienie jest dość 'słabe', uwarunkowane, bo w jego myśl KAŻDA taka relacja na DOWOLNYM zbiorze jest racjonalna - a więc np. niektóre formy szaleństwa też mogą się okazać racjonalne.

Pojęcie racjonalności, bliższe rozumieniu intuicyjnemu, jest nieco inne. Taka 'wysoka' racjonalność to nie po prostu koherentny sposób myślenia, ale pewien wyróżniony sposób myślenia na mocy jakichś jego właściwości. Intuicyjnie, wydaje się na przykład że typowy naukowiec powinien być racjonalny w tym sensie, że powinien tworzyć teorie w oparciu tylko i wyłącznie o empirię i pewne rozstrzygnięcia metodologiczne, za pomocą poprawnych schematów wnioskowania (cokolwiek miałoby to znaczyć, ale intuicja jest tutaj dość prosta).

Teraz pytanie - czy takie pojęcie racjonalności można przełożyć na racjonalność warunkową, a więc czy taka silna racjonalność może być opisana jako pewna spójna relacja na jakimś zbiorze? Oczywiście, tak po prostu może być, ale pytanie o konsekwencje.

Wydaje się, że taka silna racjonalność powinna spełniać jeden warunek, to znaczy powinna być 'samooczywista'. Dlaczego? Skoro jest wyróżniona, musi pokazać, że racjonalnie jest ją przyjąć.

Ale jeśli działamy na poziomie logiki, od razu pojawia się problem Tarskiego - znacie wynik, można skonstruować zdanie P, które brzmi 'przyjmować P jest nieracjonalne' i mamy sprzeczność. W wyniku tego, taka silna racjonalność musi albo nie dać się zapisać w języku logiki, albo nie mieć zdefiniowanych możliwości rekurencji (w konsekwencji, nie może udowodnić swojej własnej racjonalności). Pierwsze jest bardzo problematyczne, bo można wtedy kwestionować jakąkolwiek poznawalność takiego obiektu (w końcu logika to jakiś ekstrakt naszego myślenia). W drugim wypadku, w praktyce otwiera się nam sceptycka puszka bez dna i potrzeba jakiegoś silniejszego uzasadnienia dla owej racjonalności (i pytanie, skąd ją wziąć).

Uwaga na boku - wyobraźcie sobie obiekt, który przyjmujemy za silną racjonalność (z jakiegoś dziwnego powodu nie jesteśmy w stanie się od niego psychologicznie uwolnić), ale zarazem który nie ma w sobie rekurencji (czytaj, nie jest samoudowadnialny). Kant by to nazwał pojęciem syntetycznym a priori (bo niby nie analityczne, a zarazem nie uwolnimy się od niego).

I teraz zasadnicze dwa pytania do Was - po pierwsze, czy to rozumowanie jest poprawne (albo czy nie wymaga jakichś dodatkowych rozważań), a jeśli jest, to jakie są według Was jego konsekwencje dla poznania.

Tomasz Aleksander Sylwester @ grono filozofia

Odpowiedź:

>Problem polega na tym, że takie rozumienie jest dość 'słabe', uwarunkowane, bo w jego myśl >KAŻDA taka relacja na DOWOLNYM zbiorze jest racjonalna - a więc np. niektóre formy >szaleństwa też mogą się okazać racjonalne.

Zdaje mi się, że ogołociłeś racjonalność, gdyż możesz, z przedstawionego punktu widzenia, skrócić ową myśl, lecz w tym samym momencie redukujesz ją do rozmiarów myśli niekoniecznie racjonalnej. Co więcej, zdaje mi się, że racjonalność o której tutaj piszesz jest racjonalnością dość subiektywną, stąd te nieścisłości. Racjonalność którą wystawiasz na próbę winna być obiektywna, dopiero wtedy będzie można pisać o niej. W innym przypadku autor ma aspiracje opisania myśli racjonalnej, lub też w sposób racjonalny.

Co do sprzeczności logicznej.
Sprzeczność o nie przyjmowaniu zdania, z powodu braku racjonalności, wydaje się być pod jej przyjmowaniem, przez co nie dochodzi do paradoksu. Jeżeli jednak zdanie przeciwne poznaniu jest prawdą, znaczyłoby to o błędach w dochodzeniu do problematycznego twierdzenia.

Opis matematyczny, relacyjny, też mógłby wykluczyć sprzeczność logiczną, bo czy owe sprzeczne zdanie nie może być w tym samym zbiorze, w jakim jest również racjonalność?

Ukrócając dalsze rozważania stopujące się na poznaniu a priori udało Ci się ładnie rzucić racjonalność na deski :) Jednak rekurencja(nie wiem, czy to akurat dobre określenie), lub- jak to nazwałeś- samoudowadnianie się, jest oparte na wewnętrznym zbiorze oraz na regule, która leży u podstaw samego pojęcia.

Racjonalność jednak zdaje się być wciąż zdobywanym szczytem, przynajmniej dookoła wciąż otwartych zbiorów. Można by spróbować założyć jego obiektywność równą aktualnemu szczytowi(co też się na pewno robi). Warto przy tym zachować również dystans, bo wszak możemy wchodzić na nie ten szczyt, co trzeba; )

Karol K @ grono filozofia


Link wątku:  http://grono.net/forum/topic/14782144/0/

wtorek, 2 września 2008

Jak wyjaśnić paradoks wszechwiedzy i wszechmocy?

Prosze bardzo. Wszechwiedza i wszechmoc... są. Jakikolwiek dalszy opis będzie absurdalny, ponieważ próbowalibyśmy to zrobić przy użyciu narzędzia (języka opartego o logikę formalną) którego przeznaczeniem było przekazanie drugiej małpie gdzie znajdują się jadalne owoce, a nie zrozumienie natury istnienia.

End of exposition; )

Eshin@grono

poniedziałek, 1 września 2008

Muzuł w niebie

Muzułmanin zmarł i trafił do nieba. Na miejscu wita go święty Piotr:
- Witaj mój synu, proszę do środka.
Na to muzułmanin:
- O nie! Nie mogę wejść do środka, najpierw muszę spotkać Allacha.
- Aaa, Allach. Jest piętro wyżej.
Muzułmanin uśmiecha się:
- Oczywiście, że jest wyżej!
Po chwili wchodzi po schodach do góry. Tam wita go Jezus:
- Witaj mój synu, proszę do środka.
- O, nie! Nie mogę wejść do środka, najpierw muszę spotkać Allacha.
Jezus odpowiada:
- A, rozumiem. Allach jest na najwyższym piętrze.
Muzułmanin uśmiecha się i idzie na samą górę. Tam wita go sam Bóg:
- Witaj mój synu, proszę do środka.
- O, nie! Nie mogę wejść do środka, najpierw muszę spotkać Allacha.
Bóg na to:
- Oczywiście, jest tutaj, ale w tej chwili jest bardzo zajęty. Może spoczniesz tu i czegoś się napijesz?
- Świetnie.
- Herbaty?
- Tak, bardzo chętnie.
Na to Bóg:
- To ja napiję się z tobą.
...Po czym klaszcze w dłonie i woła:
- Allach, dwie herbaty!